Strona główna

Technika Jazdy

Ustawienie dźwigni w motocyklu sportowym

Ostatnie kilka lat przyniosło wzrost możliwości regulacji poszczególnych elementów motocykla sportowego. To już nie tylko w pełni regulowane zawieszenia, ale również możliwość zamiany ustawień dźwigni ręcznych jak i nożnych oraz samych podnóżków, zwanych popularnie setami. Wszystko to, by jeździć sportowy mógł poczuć się na motocyklu najwygodniej jak to tylko możliwe, niezależnie od swoich gabarytów oraz, by wszystkie dźwignie za pośrednictwem, których kontroluję maszynę znajdywały się zawsze w zasięgu ręki/stopy.

ustawienie dźwigni w motocyklu

Posiadanie odpowiedniej techniki, czyli wyuczonej i wyćwiczonej umiejętności wykonywania jakichś czynności, jest niezbędne niemal w każdej dziedzinie życia, w której zależy nam na wynikach czy też robieniu czegoś po prostu dobrze. Często słyszymy o technikach jazdy, ale dla większości motocyklistów pojęcie to pozostaje dosyć mgliste i niezrozumiałe. Większość ma świadomość, że coś takiego jak technika jazdy sportowej istnieje, ale nigdy nie zadała sobie trudu by ją zgłębić, zrozumieć, wyćwiczyć i stosować za każdym razem, kiedy dosiadają swojej  sportowej maszyny. Przyczyn takiego stanu rzeczy w naszym kraju jest wiele i tkwią one zarówno w przestarzałym systemie szkoleń, jak i samych motocyklistach.

technika jazdy motocyklem

Wiele programów doskonalenia techniki jazdy zakłada z góry, że motocyklista, który świadomie wybrał motocykl sportowy, zna swoją maszynę i odpowiednio dostosował ją do swoich potrzeb, nie tylko, jeśli chodzi o zawieszenie, ale również pod względem ergonomii. W rzeczywistości jednak, często okazuje się, że spora grupa użytkowników jest nieświadoma nie tylko możliwości regulacji dźwigni za pośrednictwem, których kontroluje motocykl, ale również pewnych specyficznych dla tego typu maszyn cech, które ewoluowały na przestrzeni lat w celu ograniczenia negatywnego wpływu jeźdźca na pojazd. Spójrzmy, więc teraz na nasze superbike’i, może po raz pierwszy, nie jako na środek do mamienia niewiast w wieku gimnazjalno-licealnym, ale wyspecjalizowane narzędzie dla profesjonalistów, którzy wiedzą, co i jak.

pozycja na motocyklu

 

Technika jazdy motocyklem - dlaczego warto ją poznać?

Posiadanie odpowiedniej techniki, czyli wyuczonej i wyćwiczonej umiejętności wykonywania jakichś czynności, jest niezbędne niemal w każdej dziedzinie życia, w której zależy nam na wynikach czy też robieniu czegoś po prostu dobrze. Często słyszymy o technikach jazdy, ale dla większości motocyklistów pojęcie to pozostaje dosyć mgliste i niezrozumiałe. Większość ma świadomość, że coś takiego jak technika jazdy sportowej istnieje, ale nigdy nie zadała sobie trudu by ją zgłębić, zrozumieć, wyćwiczyć i stosować za każdym razem, kiedy dosiadają swojej  sportowej maszyny. Przyczyn takiego stanu rzeczy w naszym kraju jest wiele i tkwią one zarówno w przestarzałym systemie szkoleń, jak i samych motocyklistach.

 

Nie ma sensu rozpisywać się na temat archaicznych kursów na prawo jazdy, które tak naprawdę nigdy żadnej techniki nie uczyły gdyż, z dużą dozą prawdopodobieństwa, można stwierdzić, że były i nadal są tworzone przez ludzi, którzy motocykle traktują jako zło konieczne a wiedza ekspercka w tym zakresie jest im obca. Niestety, z takim nastawieniem, ciężko spodziewać się sukcesów czy rychłych zmian na tym polu, gdyż dużo łatwiej jest poradzić sobie z rosnącą liczbą szybkich, sportowych motocykli wprowadzając obostrzenia wiekowe niż pracując nad dopasowaniem poziomu szkoleń do możliwości współczesnych maszyn. Czy naprawdę można uważać, że jazda po „ósemce” jest dostatecznym sprawdzianem umiejętności, by z pełną świadomością wręczyć młodemu człowiekowi uprawnienia do kierowanie pojazdem, który nie zapewnia żadnej ochrony w czasie wypadku? Czy ludzie odpowiedzialni za szkolenie zdają sobie sprawę z tego, że technika jazdy to właściwie jedyna broń i obrona w arsenale motocyklisty, który musi poświęcić sporo czasu na wyzbycie się nie tylko błędnych przekonań czy przyzwyczajeń, ale również, a może przede wszystkim, naturalnych odruchów, które w sytuacjach krytycznych mogą go po prostu zabić? Czy slalom z prędkością piechura jest w stanie, chociaż w niewielkim stopniu, zaznajomić adepta motocyklizmu, z szybkimi zmianami kierunku jazdy przy wyższych prędkościach, czy możliwościami współczesnych układów hamulcowych? Czy da mu to chociaż szczątkową wiedzę na temat możliwości opon radialnych i uchroni przed wpadnięciem w panikę już przy nachyleniu zaledwie kilkunastu stopni a następnie lawiną błędów i wyjechaniem z drogi? Pomyślcie wreszcie!

technika jazdy motocyklem

Jest wiele powodów, dlaczego ludzi wybierają motocykle sportowe. Niejednokrotnie, wpływ mają to względy wizualne. Ciężko nie zgodzić się tym, że maszyny te przykuwają uwagę i mocno oddziaływują na wyobraźnię, ale gdyby zapytać ich właścicieli, dlaczego właściwie wyglądają one tak a nie inaczej, moglibyśmy nie uzyskać zbyt wielu konkretnych odpowiedzi. To tylko jeden z mniej groźnych przykładów ignorancji. Trudno jest zrozumieć „luzackie” podejście do tematu jazdy motocyklem, jakie przejawia cześć kierowców. Czy nie są świadomi niebezpieczeństw?

Generalnie, najczęściej można spotkać dwie postawy. Pierwsza to człowiek, który motocykl sportowy posiada, ale używa go sporadycznie. Uważa się za rozsądnego kierowcę, który zawsze potrafi zapanować nad swoimi emocjami i nie potrzebuje mocnych wrażeń, dlatego przeważnie porusza się z umiarkowanymi prędkościami. Rzadko zdarzają mu się momenty mrożące krew w żyłach, co tylko umacnia go w przekonaniu, że jeśli nie będzie przekraczał prędkości, to nic mu nie grozi. Nie ma żadnych aspiracji sportowych, dlatego więc jest przekonany, że nie musi rozwijać swoich umiejętności a wszelkie techniki jazdy sportowej są zarezerwowane wyłącznie dla tych, odwiedzających tory wyścigowe. Jest świadomy, że motocykl by zmienić kierunek musi się pochylić, ale znaczne kąty pochylenia są mu obce i wywołują w nim lęk, co widać po szerokim pasie nieużywanej gumy po obu stronach opon. Nie wie, gdzie tak naprawdę leży granica, dlatego woli trzymać się od niej jak najdalej, tak na wszelki wypadek. Pewnego dnia, zrobił to, czego zazwyczaj nie robi; pozwolił sobie na mocniejsze odkręcenie gazu, by wyprzedzić kolumnę samochodów. Motocykl jest mocny, więc na pewno zdąży przed końcem linii przerywanej i zacieśniającym się prawym zakrętem. Niestety, prowadzący kolumnę samochodów kierowca postanawia ni z stąd ni zowąd przyspieszyć, przedłużając cały manewr dla motocyklisty, zmuszając go tym samym do zwiększenia prędkości. Zdążył, ale teraz rozpoczyna się dramatyczna walka o przetrwanie. Motocyklista zaczyna pochylać maszynę, ale z każdym stopniem czuje się coraz bardziej niepewnie. By oddalić od siebie widomo bliskiego spotkania z asfaltem, odchyla ciało w przeciwna stronę a jego ręce robią się sztywne ze strachu. Motocykl zaczyna być lekko niestabilny. Niby coś czytał na forum o „przeciwskręcie” i pozycji ciała w zakręcie, ale jakoś nigdy nie weszło mu to w nawyk. Teraz o tym zupełnie nie pamięta a w jego umyśle pojawia się przekonanie, że to już limit, że nie da się już więcej pochylić motocykla, dlatego odpuszcza, wciskając w panice hamulce. Nigdy dotąd gwałtownie nie hamował w pochyleniu, dlatego jest zdziwiony reakcją motocykla, który nie chce utrzymać linii. Naturalny odruch wyszukiwania niebezpieczeństw, każe mu skupić wzrok na przydrożnym drzewie. Nie widzi nic, tylko to drzewo i nieuchronnie zmierza w jego kierunku. Zderzenie. Lekarz pogotowia stwierdza liczne złamania a policjant „bezbłędnie” wskazuję na nadmierną prędkość jako bezpośrednią przyczynę wypadku. Po kierowcy samochodu, który chciał się ścigać nie ma ani śladu. Z zeznań motocyklisty wynika, że po prostu „nie wyrobił na zakręcie”. On może nie był w stanie pokonać tego zakrętu, ale jego maszyna zdecydowanie była do tego zdolna. Czego tu zabrakło? Czy w takim przypadku całego zdarzenia można było uniknąć?

 

technika jazdy motocyklem


Drugi to „uliczny wojownik” od lat wczesnej młodości. Zawsze był szybki, lubił to, a dominacja nad kolegami tylko podsycała jego zapędy. Czuł, że jest dobry, bo w okolicy nie było nikogo, kto umiałby zjeździć opony do samych brzegów tak jak on. Gdy jego kolano po raz pierwszy zetknęło się z asfaltem w zakręcie, poczuł się jak bóg. Ostateczny cel został osiągnięty, szczyt motocyklowego kunsztu należał do niego. Na tych, którzy tego nie potrafią, zaczął patrzeć z pogardą, a tych, którzy mówili mu, że nie o to w tym wszystkim chodzi traktował z niedowierzaniem. Co mu tam będą gadać. Nie przyjmował porad od nikogo, no chyba, że od zawodowców. Tych to zawsze podziwiał. Spijał każde słowo z ust zawodników i starał się dokładnie naśladować, to, co oni robią. Nie wiedział tak do końca, dlaczego robią coś tak, a nie inaczej, ale sam fakt był dla niego wystarczającym uzasadnieniem. Był przekonany, że jeśli tylko poświęci odpowiednią ilość czasu na trening i w końcu zacznie jeździć po torze, to mistrzostwo jest w zasięgu ręki. Postanawia się temu poświęcić. Jeździ dużo, jego czasy wraz z poznawaniem toru stają się coraz lepsze, ale w pewnym momencie napotyka na barierę. Chociaż, jego naśladownictwo zawodników na motocyklu jest bardzo dobre i wygląda prawie tak samo jak oni, to jednak różnica czasu jest zbyt wielka. Coś tu nie gra, ale co? Poświęca, więc całą uwagę na przygotowanie motocykla, dołączając do wyścigu zbrojeń. Nowy amortyzator, układ wydechowy, moduł zapłonu i quickshifter a w przyszłym sezonie kontrola trakcji. „Wtedy to im dopiero pokaże” – myślał sobie zacierając ręce. Nie przyniosło to jednak oczekiwanych rezultatów. Poprawa była widoczna, ale nie był to przełom, którego się spodziewał. Po każdym treningu w jego głowie kotłowały się myśli, co by tu jeszcze zmienić, i tak jest do dnia dzisiejszego. Utknął w martwym punkcie. Czy naprawdę wszystko zależy od motocykla? Czy on jest wszystkiemu winny? Czy w takim razie nie warto najpierw skupić się na słabszym ogniwie?

Te dwa przykłady są być może lekko przerysowane, ale chodziło mi o dobitne przedstawienie potrzeby zrozumienia techniki. Nikt posiadający motocykl, a zwłaszcza motocykl sportowy, nie powinien czuć się zwolniony z obowiązku jej poznania. Wiemy już, że nie możemy liczyć na państwo, jeśli chodzi o szkolenia. Trudno też uzyskać dostęp do szkół doskonalenia jazdy ze względu na brak infrastruktury, a dopóki takowa nie powstanie, dopóty szkoły te nie będą mogły się w normalny sposób rozwijać. To, że żadna ze znanych szkół zachodnich nie mogła jak dotąd zorganizować kursów w naszym kraju jest po prostu żenujące. Weźmy jednak sprawy w nasze ręce. Szukajmy odpowiedzi na pytania. Nie przyjmujmy wszystkiego jak prawdę objawioną, pytajmy, dlaczego tak a nie inaczej. Odłóżmy ego na bok. Jeśli myślisz, że jesteś dobry, możesz być jeszcze lepszy. Jeśli myślisz, że techniki jazdy sportowej są nie dla ciebie, jesteś w błędzie. Zawsze lepsze będzie kontrolowane środowisko, nie mniej, większość elementów można wyćwiczyć na drodze lub placu i wcale nie trzeba przy tym łamać przepisów ruchu drogowego. Pamiętajmy, że jadąc na 100%, oprócz zarządzania stresem w sytuacjach kryzysowych, nie wiele się nauczymy. Proces nauki zachodzi sporo poniżej tego poziomu. Wymaga skupienia i odseparowania poszczególnych elementów od siebie, by potem połączyć je w płynną całość. Niezbędna jest duża liczba powtórzeń, tak by wytworzone nowe połącznie mózgowe zadziałały automatycznie w sytuajach gdy nie ma czasu na myślenie. Jest to trudny i czasochłonny proces, który trwa tak naprawdę całe życie, nie mniej jednak, satysfakcja płynąca z postępów jest w stanie w pełni to zrekompensować. Mam głęboką nadzieję, że wskazówki, jakie będę starał się sukcesywnie zamieszczać w tym dziale, wzbudzą w was głód rozwoju i zachęcą do ćwiczeń. Jeźdzcie bezpiecznie i zawsze na miarę swoich obecnych umiejętności.

technika jazdy motocyklem